Zielone wibracje! Światło o poranku zagląda do mojego ogródka na parapecie. Im mniej mam w brzuchu jedzenia tym spokojniejsza jest moja głowa. A nawet jeśli zjem dużo, to moje jedzenie składa się z Find Bo życie ma smak lyrics, a song performed by Manchester : Uciekają mi kolejne dni W kalendarzu miesiąc w tył Wszystko stoi w miejscu jakby czas Nie 2) Zaimek one w bierniku ma formę je (nie): To są moje dzieci. One są bardzo ładne i inteligentne, kocham je i zawsze na nie czekam. 11 Podręcznik A2 8. Proszę wykonać według wzoru a. WZÓR: W moim pokoju są dwa łóżka [łóżko ]. b. WZÓR: Ta dziewczynka ma dwa lata Jakże inny będzie ten odcinek i jakże ciekawy! Zielony aż do bólu! Ale miłego, przyjemnego bólu. Bo jakże ma być inaczej, jeżeli nie pali, nie pije a chodzi Ta piosenka to proroctwo nade mną i nad Tobą. To słowa i melodia, dzięki którym podniosłam się z ciemnego miejsca bezsilności. Zapraszam Was na premierę moje 147 likes, 0 comments - Angie (@angie.and.boys) on Instagram: "Igorek i Adasko w swoim żywiole! Dużo ostatnio się działo. Ale pogoda jest tak przyjemna, z" 9vJH6to. Znaczenie imienia Igor Igor jako dziecko ma w sobie tyle energii, że mógłby nią spokojnie obdarować piątkę dorosłych osób i jeszcze by mu jej wystarczyło do całodziennej zabawy i biegania. Dodatkowo jest bardzo ciekawski, uwielbia się wspinać i wchodzić w różne zakamarki. Trzeba mieć oczy na około głowy by go upilnować, ponieważ nieraz wpada na różne dziwne pomysły, do których realizacji zaprasza najczęściej inne dzieci. Jednocześnie Igorek ma w sobie jednak tyle uroku i słodyczy, że nie sposób się na niego gniewać, a wszystkie ciocie i babcie są wprost w nim zakochane i uwielbiają go rozpieszczać. W życiu dorosłym Igor nie traci swojej energii i odwagi. Jest mężczyzną walecznym, pewnym siebie, inteligentnym i szczerym. Lubi gdy wszystko idzie po jego myśli, a jeśli tak nie jest, stara się jeszcze bardziej ponieważ bardzo lubi wygrywać. Trzeba jednak zaznaczyć, że do celu nigdy nie idzie po trupach i nie wspina się po plecach innych ludzi – na swój sukces pracuje bardzo ciężko sam i jest skłonny do wielu poświęceń. Jednocześnie jest mężczyzną wesołym i towarzyskim. Szybko nawiązuje nowe znajomości, można z nim porozmawiać na wiele tematów, pośmiać się i pobawić. Igor jest także znany z tego, że świetnie dogaduje się z kobietami, lubi przebywać w ich towarzystwie i bez trudu zyskuje ich sympatię. Kocha zwierzęta, a wewnątrz jest wrażliwy i ma bardzo dobre serce. Potrafi działać bezinteresownie, jest hojny i nie przywiązuje się do rzeczy materialnych. Uwielbia zdrową rywalizację, często więc spełnia się w sporcie. Do jego wad należą między innymi skłonność do nałogów oraz zbytnia impulsywność. Igorowi zdarza się powiedzieć w złości o trzy słowa za dużo, potrafi jednak przyznać się do błędu i przeprosić jeśli uzna, że wina leży po jego stronie. Zawodowo Igor sprawdzi się w każdej pracy, która daje jakiś zastrzyk adrenaliny, rozwija i jest związana z jego pasją lub zainteresowaniami. Nie powinien wykonywać pracy monotonnej ani takiej, która nie daje mu satysfakcji, ponieważ szybko się wypali i straci swoją pozytywną energię. Historia imienia Igor Imię Igor swoje korzenie ma w imieniu Ingvarr. Pierwszy człon tego imienia pochodzi najprawdopodobniej od jednego ze skandynawskich bogów – Frejra, który był wcześniej nazywany także Yngwe czy Yngwo. Był on odpowiedzialny za roślinność, urodzaj, płodność, radość, bogactwo, a także pokój. Podczas święta Jul (które było pierwowzorem dla święta Bożego Narodzenia) składano mu ofiary z dzików i koni. Drugi człon tego imienia – pochodzi natomiast od starogermańskiego słowa war, które oznaczało pasterza czy też opiekuna. W Polsce obecnie żyje ponad 65 tysięcy mężczyzn noszących imię Igor. W samym 2017 roku imię to nadano 3777 razy, a rok później – niewiele mniej bo 3401 razy. Imieniny Igora najbardziej popularna data to 5 października Igor może jednak obchodzić imieniny także 5 czerwca i 1 października Imię Igor pochodzenie: skandynawskie lub germańskie główne cechy: waleczny, konkretny, odważny i wesoły szczęśliwa liczba: 4 szczęśliwy kolor: szary i zielony szczęśliwy kamień: gagat i szafir po angielsku: Igor Zdrobnienia imienia Igor Iguś, Igunio, Igorek, Igoras, Igorcio, Igoruś, Igoruń, Igusek, Igi, Igo Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat imienia Igor – kliknij w poniższy baner. Related Articles Jamnicze metamorfozy tylko w FJN ! Wiecie , że prawdziwe jamnicze metamorfozy tylko w FJN ? Oto Tosiu, z którym człowiek obszedł się bardzo okrutnie. Piesek wraz z innymi towarzyszami niedoli był przetrzymywany w obskórnej oborze. Psiak musiał być unieruchomiony, gdyż przerośnięte pazury uniemożliwiały mu poruszanie ... Jamniczek przybył do fundacji w fatalnym stanie. Dzisiaj Tosiu to już inny psiak, nie do poznania. Nawet nam, bezpośrednim opiekunom trudno w szczęśliwym Tośku poznać dawnego poszkodowanego zwierzaka. Czy warto pomagać ? Na to pytanie odpowiada poniższy załącznik. Dla nas to największa nagroda. Możesz też mieć swój udział w takich historiach przekazujac nam 1 % swojego podatku : krs 0000429587 Igor Igorek został oddany do nas przez ludzi, którzy go wcześniej znaleźli. Piesek spędził w fundacji długi czas. Igorek to jamnik o silnym dominujących charakterze i różnych trudnych czasem do przewidzenia zachowań. Igorek trafił do do domu we Wrocławiu , Państwo mieli przez kilkanaście lat podobnego pieska wiec w zasadzie nic nie było im straszne.... Dzisiaj Igorek cieszy się własnym łóżkiem i ludźmi na wyłączność. To bardzo oddany pies. Kochany Igorku jesteśmy szczęśliwi razem z tobą ! zobacz> zobacz więcej > Tina Sunia trafiła do fundacji ze schroniska, gdzie oddał ją wcześniej nieodpowiedzialny opiekun. Sunia bardzo przeżyła zamianę kanapy na boks... Tina trafiła do domu tymczasowego, gdzie czekała / niezbyt długo / na domek adopcyjny. Dzisiaj Tinka może cieszyć się życiem kochanego i zaopiekowanego psa. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do pomocy dla tej uroczej sunieczki. zobacz więcej > Remi Remik to bardzo skrzywdzony piesek, przyjechał do fundacji pogryziony i chory. Miał na ciele ponad 70 ran szarpanych. Remik trafił do domu tymczasowego do Krakowa, gdzie pozostał na zawsze, zamieszkał we wspaniałej rodzinie. Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszego zakończenia tej historii ! zobacz więcej > Myszka vel Julka Myszka tarfiła do fundacji ze schroniska, gdzie wcześniej znalazła się po odłowieniu z ulicy. Nie znamy historii tej uroczej suni lecz na pewno ktoś bardzo ją zaniedbał. Myszka miała liczne guzy na listwie mlecznej. Teraz życie Myszki wygląda zupełnie inaczej. Mysia pozostała na zawsze w domu tymczasowym i wiedzie byt prawdziwej jamniczej księżniczki. Żyj długo i szczęśliwie kochana wraz ze swoja nową prawdziwą rodzina, która o ciebie zadba ! zobacz więcej > Timi Piesek został zabrany ze schroniska na prośbę pracowników schroniska. Timi źle znosił pobyt w boksie. Niestety mamy skutki tego. Na szczęście piesek tafil w dobre ręce i jak widać na załączonych obrazkach piesek kuruje się w domowych pieleszach. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do Tego, ze piesek został dostrzeżony w odpowiednim czasie jako zwierzę wyjątkowej troski, dziękujemy osobom, które złożyły się na transport pieska i dziękujemy domowi Timiego. Piesek na pewno odwdzięczy się za wszystko ! "Jak już wspominałam nasz Asik a Wasz Timi jeszcze choruje, ale już się nieźle zadomowił i próbuje nami rządzić. Córka myślała że, jest niemową ale wczoraj i dzisiaj prosząc o jedzenie szczeknął. Pani weterynarz też już zauważyła większą jego śmiałość i wyłażącą duszę jamnika przy robieniu kolejnego zastrzyku;) Wysyłam też parę zdjęć. Pozdrawiam Renata Z" zobacz więcej > zobacz > Frytka Frycia trafiła do fundacji skrajnie zaniedbana, stan skóry był bardzo zły, sunia pokryta w całości zmianami. Nie wiedzieliśmy czy Frytka powróci do zdrowia ale udało się. Frytka została odebrana interwencyjnie. Dzisiaj Frytka ma dom. Frycia sama znalazła sobie ludzi ! Suczka postanowiła adoptować sobie rodzinę Pani Justyny, tymczasowej opiekunki. Ludzie na początku opierali się trochę lecz niezbyt długo, bowiem Frycia dokładnie wie jak wkraść sie w łaski ! I oto mamy domek. Domek najlepszy z najlepszych bo wybrany przez samą Frycię. Jamniczka jest też mocno zaprzyjaźniona z suczką Baką, z którą pokochały się od pierwszego momentu. Cieszymy się ogromnie że suni się tak powiodło. Trudno wprost uwierzyć że jeszcze kilak miesięcy temu stan Fryci był bardzo kiepski, suczka żyła na śmietniku, była skrajnie zaniedbana. Teraz przed Frycią już tylko dobre życie: "...przesyłam kilka słów o naszych relacjach z Frycią. Wiem, że zdjęcia już do Pani dotarły. Adoptowaliśmy Frycię na jej wyraźną prośbę. Ujęło nas to, że to ona nas wybrała. Chodziła za nami krok w krok domagając się pieszczot i przytulanek. Z każdym dniem skradała nam coraz więcej serca, a my wdzięczni za jej oddanie ofiarujemy jej nasza miłość i otwieramy progi naszego domu, uchylając rąbka pod ciepłą kołderką. " Fryciu, witaj w swoim domku". Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie. Elżbieta i Dariusz H" zobacz więcej > Dżem teraz Maksiu Dżem przyjechał do fundacji z dużym guzem przy odbycie. Piesek został zoperowany powrócił do zdrowia, ma życie jakiego może mu pozazdrościć każdy oczekujący jeszcze na dom staruszek w fundacji. Dżemowi / Maksiowi się udało. "W marcu zeszłego roku Maksiu, trafił do mojego domu. Chcę powiedzieć, że mamy się zupełnie dobrze, na tyle na ile latka powalają. Ostatnio trochę problemów z siusianiem, ale robimy zastrzyki i jest lepiej, nóżki też lepiej chodzą. Stanowią razem z moimi kotami, rodzinkę, która nie daje się nudzić i godzina lub wcześniej wszyscy są już gotowi do wyjścia, jedzenia Właśnie teraz sobie obok mnie chrapie, w swoim łóżeczku Pozdrawiam serdecznie Ewa" Pozdrawiamy Pani Ewo ! zobacz więcej > Tina Tina trafiła do fundacji ze śląskiego schroniska. Sunia płakała wniebogłosy w boksie. Postanowiliśmy ją zabrać i umieścić w domu tymczasowym. Tina to rezolutna sunia. Szybko znalazła dom. zobacz więcej > Sylwek Sylwek błąkał się po jednej ze śląskich wsi. Przemoczony, głodny, zmarznięty szukał pomocy... Dostaliśmy powiadomienie o piesku w sylwestra 2014 roku. W ten sposób Sylwek trafił do fundacji jako "jamnik". Dzisiaj piesek ma już swój dom, lecz zanim do niego trafił naprawdę wiele przeszedł. Miejmy nadzieję, że los zwróci Sylwkowi wszystkie zaległe chwile dobra. zobacz więcej > Frotka vel Mona Frotka trafiła do fundacji za schroniska... Historia jakich tysiące ! Sunia po krótkim pobycie w domu tymczasowym znalazła swoje miejsce Mona wiedzie zycie podkołderkowe. "Przede wszystkim przepraszam, że tak długo się nie odzywałam. Ale z sunią wszystko ok - wesoła i zdrowa (niebawem pójdziemy na kolejne odrobaczanie i pedicure). Od dawna zadomowiona - czasem aż za bardzo, już nauczyła się włazić pod kołdrę. Uwielbia się przytulać, spać (i chrapać) np. u mnie na kolanach .Myślę, że myśli: jest dobrze, tylko dlaczego nie dają mi tego, co sami wcinają? Jedzenie to jej priorytet, więc przybyło jej trochę ciałka (ale nie za dużo, poza tym na wiosnę i w lecie trochę zrzuci)." zobacz > zobacz więcej > Wena zwana Gapą Wenka długo czekała na dom. Przyjechała do nas na wiosnę zeszłego roku ze schroniska w kiepskim stanie. Były badania, długie leczenie. Wenka ma chore serduszko i do końca życia mus być na lekach. Najważniejsze jednak, że znalazła dom na zawsze, a że sunia jest przeurocza to szybko zyskała sympatię i miłość oraz pozycję należną jamnikowi. Wenka w domu ma kocich przyjaciół z którymi żyje w zgodzie potrafiąc wyzyskać ich kocie walory. Żyjcie szczęśliwie. "Wena to teraz Gapa i czuje się u nas jakby zawsze tu była. Właściwie już od pierwszego momentu , kiedy wdrapała się na nasze kolana uznała ,że my jesteśmy jej. Gapa , to uśmiechnięta i radosna jamnisia. Świetnie dogaduje się z kotami, "przy stole" panuje porządek i wzajemny szacunek.. Baraszkuje lub śpi na kanapie w ciągu dnia, a przed snem, obszczekuje okolicę po czym gramoli się do łóżka. Jest ciepła jak termofor.. Rano siku i gna do miski. Uwielbia biegać, szczególnie w pobliskim lesie. Jako Wena , musiała mieć dobre życie. Jest ufna i przyjazna. Dobrze jej u nas i nam dobrze jest z nią. Dziękujemy serdecznie i pozdrawiamy. L i S" zobacz więcej > Tomek vel Pako Piesek w grudniu 2013 roku został oddany do schroniska przez właściciela - wprost z kanapy ! Pako szybkotrafił do fundacji i do nowego domu. Pako przebywał w domu tymczasowym w Bytomiu, teraz mieszka w uroczą sunią. Ma wspaniały dom. Na pierwszym zdjęciu Pako w klateczce, w drodze do fundacji. zobacz >>> zobacz więcej > Maksiu z Krzesimowa Maksiu to niemłody psiak. Trafił do schroniska a wcześniej na ulicę, gdzie błąkał się czekając na pana. Nie miałzbyt dużych szansa na adopcję ale... no właśnie Pani Magda zobaczyła, powiedziała "biorę" i już ! Maksiu był w fundacji zaledwie kilka dni, można powiedzieć gościnnie. Okazał się dziarskim chwatem. Powodzenia Maksiu a Pani Magdzie podziękowania za wielkie serce - żyjcie kochani szczęśliwie: "Dopadłam do komputera, zgrałam i proszę...Pies jest wspaniały, mam nadzieję, ze nasza Dendi weźmie z niego przykład. Spanie tylko w łóżeczku...całuśny bardzo, rano wita nas jak tylko zorientuje się, że się budzimy, to buziakom nie ma końca. Dendi próbuje go ustawić, ale gdy w grę wchodzi piłeczka, pokazał Jamniczce cały garnitur perełek...więc piłeczkę musiałam schować bojest jedna... Generalnie to jest nasz cień, nawet gdy śpi nawet łapką , ale kontakt musi być. Dzisiaj skończył brać antybiotyk, opuchlizna zeszła, pyszczek znowu jest symetryczny...Dostał nowe, piękne szelki, na spacerach jest bardzo grzeczny. Od wczoraj wiemy jaki ma głos, ale nie nadużywa tego daru w przeciwieństwie do naszej Dziewczyny... zobacz >>> zobacz więcej > Moris Moris to cudowny pies ! Po prostu wspaniały. Życie Moriska nie było łatwe, ktoś niewątpliwie go skrzywdził... Teraz ta krzywdę naprawił inne osoby ale czy równowaga świata została przez to przywrócona ? Moris w nowym domu stał się nie tylko przyjacielem ale i inspiracją dla swojej ukochanej Pani. Informacje z domu Morisa L "25 listopada minęło pół roku odkąd Moris jest u nas. A nam się wydaje, jakby był z nami od zawsze, jakby zawsze był nasz. I on też w końcu poczuł się tutaj tak całkowicie u siebie, jest swobodny, spontaniczny, żywy, czasem szalony, wspaniały!" zobacz więcej > zobacz >>> Bongo vel Billy Bongo to pies jest wielkiej urody, rasowy jamnik standardowy, po prostu cudo. Niestety nie było łatwo. Bongo wykazywał różne zachowania, nieuzasadnioną agresje i wiele lęków. Tak wygląda jakby piesek był wychowywany silna ręką. Starszy Pan zmarł a przykry spadek pozostał potomkom. Nie było łatwo, w domu adopcyjnym były wzloty i upadki ale udało sie. Jest coraz lepiej, wygląda na to że piesek ładnie współpracuje,Billy pokazał też proludzkie oblicze, widać trafił na kobietki, które mają dar przekonywania "Mija pół roku pobytu Billego w naszym domu. Billy przyzwyczaił się do nas, domu i do wszystkich sąsiadów - wita się z nimi bardzo radośnie. Kiedy odszedł sąsiadom jamnik , Billy starał się ich pocieszyć - podchodził do ich drzwi, do nich, lizał po rękach. Było to wzruszające i zadziwiające. Równie radośnie wita gości, chce się z nimi bawić, przynosi piłeczkę do rzucania. Bawi się z małymi psami i z beaglami. Za tymi ostatnimi wprost przepada, do tego stopnia, że pozwolił wejść na swój grzbiet dwumiesięcznemu szczeniakowi i nic mu "nie powiedział". Dużych psów nie lubi. Jesienią lubił chodzić po spadających liściach, teraz buszuje w śniegu. Obawiałam się, jak zachowa się w Sylwestra - na szczęście nie bał się fajerwerków, oczywiście był w domu. Daje się brać na ręce, aczkolwiek niechętnie. Na spacerze w dalszym ciągu trzeba uważać, żeby czegoś nie próbował zjeść. Czasami bywa uparty, jak każdy jamnik. zobacz więcej > Psotka Juniorka vel Sofi Psotka Juniorka trafiła do nas dzień przed wigilią, możliwe że sunia wylądowała na ulicy w ramach przedświątecznych porządków. Potem schroniskowy boks... telefon do fundacji i już ! Staliśmy się posiadaczami tej oto uroczej istotki. Dzisiaj Psotka Juniorka ma już nową odpowiedzialną rodzinę Zamieszkała w jamniczej rodzinie w Krakowie zajmując miejsce po zmarłym jamniczku Józefie zobacz >>> zobacz więcej > Granat Granat trafił do fundacji ze schroniska, pewnie ktoś się go pozbył. Granat to delikatnie rzecz ujmując dynamiczny piesek. Jego temperament dorównuje niepowtarzalnej urodzie. Dla Granata szukaliśmy odpowiedniego, znającego rasę domu. Warunkiem adopcji był też wiek opiekunów, bowiem Granat wymaga odpowiedniej dawki ruchu. Udało się, piesek trafił do młodych, odpowiedzialnych ludzi, którzy planowali adopcje już od jakiegoś czasu. Piesek zamieszkał w Wielkopolsce. Życzymy Granatowi i jego rodzinie dużo wspólnych spacerów ! "Pierwsza porcja zdjęć GRANATA Jest psem wspaniałym, wymarzonym, jesteśmy zakochani.. z wzajemnością! Granat spędził Święta z całą rodziną, trochę podróżował, trochę zwiedzał, zaprzyjaźnił (czytaj: podporządkował) się z Bassetem rodziców i wzbudzał ogólny zachwyt! Chodzi za nami jak cień, ale widzimy, że już się zadomowił, ma swoje nawyki, chrapie jak lokomotywa zawinięty w ulubiony kocyk Jesteśmy baaardzo szczęśliwi! Pozdrawiamy!" zobacz >>> zobacz więcej > Rudolf Rudolf długo czekał na dom, przebywał w fundacji kilka miesięcy. Teraz los odpłacił Rudolfowi z nawiązka . Jamniczek ma wymarzony dom czyli taki w którym nie ma innych zwierząt a ludzie są dla niego na wyłączność ! Żyj nam kochany pełnią swojego jamniczego życia. Przypomnę że piesek został znaleziony w Pruszczu Gdańskim, gdzie błąkał się wyrzucony prawdopodobnie przez kogoś na ulicę... Informacje z domu Rudolfa : "Zgodnie z obietnicą przesyłam kilka zdjęć naszego Rudolfa z jego to wspaniały jamnik o wielkim sercu. Na początku był problem jak musiał zostać sam w domu ale szybko zrozumiał że nasze wyjścia do pracy zawsze kończą się wtedy jest dużo ruchu i zabawa ulubioną piłeczką. Krótkie dni nie bardzo służą długim jesiennym spacerom ale jakoś dajemy się odezwiemy. Serdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za naszego Rudolfa." zobacz więcej > Pusia teraz Fela Początek życia Pusi teraz Feli to prawdziwy falstart i beznadzieja. Cudem udało się zabrać sunię z miejsca, w którym nie czekało ja nic dobrego... ale udało się. Teraz Przed Felą wspaniałe życie: osobisty człowiek, mięciusia kanapa, słodkie życie w domu, gdzie "centralnym" elementem jest jamnik ! Żyj nam Felu 100 lat kochana. Liczymy na stały dopływ informacji o tobie. zobacz więcej > zobacz >>> Gabi z łańcucha Gabi nareszcie ma dom ! Los Gabi był bardzo smutny: łańcuch, ulica, głód... Po prostu psia niedola. W końcu nad Gabrysią ulitowała się dobra dusza, która nie mogła przejść obojętnie. Gabrysia trafiła do hoteliku. Sunia czekała na dom ponad 1,5 roku ale udało się. Gabi już na swoim, teraz ma wszystko czego jej potrzeba: człowieka, kanapę i pełna miskę. Pozdrawiamy rodzinę suni i życzymy aby Gabrysia nieustannie wnosiła do domu radość ! zobacz więcej > Bajan Bajan to psi staruszek, wydawałoby się bez szans na adopcję. Dzięki uporowi pewnej dobrej duszy Bajan trafił do domu tymczasowego a potem po skutecznej reklamie na Pomorzu - do własnego domu. Bajan odbył długą podróż z przystankiem w Warszawie ale teraz już jest we własnym domu. Piesek zamieszkał z kolegą, bardzo temperamentnym Labradorem, relacje między chłopakami dopiero się układają ale na pewno będzie dobrze. zobacz więcej > Toffe Toffe trafiła do nas z bielskiego schroniska, gdzie została oddana po śmierci swojej Pani. To bardzo rezolutna i przedsiębiorcza jamniczka - trudno nie ulec jej urokowi, jednak sunia nie jest aniołem. Toffe ma prawdziwie jamniczy charakterek dlatego nowi właściciele muszą z nią dostaje szału na widok psa czy kota, budzi się w niej prawdziwy "morderca". Konieczna będzie wizyta u behawiorysty. Niestety sunia została tez w czasie pobytu u nas "nieco" utuczona nad czym nowe rodzina Toffe musi również domek Toffe i dziękujemy za opiekę nad sunia zobacz więcej > Juki Juki trafił do nas ze schroniska. Był bardzo zaniedbanym pieskiem, przestraszonym, chorym. W domutymczasowym udało mu się dojść do siebie. Piesek został adoptowany i trafił do zwierzolubnej rodziny w okolice Warszawy. Życzymy Dyziowi i jego "człowiekom" samych dobrych dni ! zobacz >>> zobacz więcej > Dziecko patrzyło bardzo uważnie na Alicję, podnosząc do góry białawe brwi. Alicję uderzyła czystość i niewinność jego oczu. „Hop, hop! Hop, hop!”- mówiła, trzymając go pod pachami i zmuszając do tego, by usiadło jej na kolanach. Bardzo chciała wywołać u niego uśmiech, ale dziecko chciało czegoś innego – sięgnęło rączką do góry i mocno chwyciło Alicję za włosy. – Och, Igorku, nie rób tego! – Maria, długoletnia przyjaciółka Alicji, rzuciła się jej na pomoc. Uwolniła włosy Alicji i zabrała dziecko. Igorek był niezadowolony z takiego obrotu sprawy. – Jak się masz? Czym się zajmujesz całymi dniami? – Co mogę robić? Czytam… Robię pierogi, np. dzisiaj lepiłam je z mamą. – Czytasz? Nie znosiłaś czytania! Mówiłaś, że to strata czasu. – To było 7 lat temu Maria, a teraz… Teraz jestem pewna, że to, co wtedy robiłyśmy, było marnowaniem czasu… – A teraz nie marnujesz czasu? – Maria spojrzała na wózek Alicji i jej bezwładne nogi. Alicja spojrzała z bólem na przyjaciółkę i ugryzła się w język. Tak, w oczach większości jest bezużyteczną komórką społeczeństwa, materiałem odpadowym. Ona, Maria, zakładniczka przyziemnych spraw i narzuconych celów nigdy nie zrozumie, że dla Alicji sens życia jest teraz jego wartością – nie w osiąganiu wyimaginowanych celów i nie zgodnie z ideałami podyktowanymi przez kogoś. Jeszcze niedawno Alicja myślała tak podczas niekończącej się depresji i rozpaczy, kiedy przyszłość, którą Alicja mgliście wyobrażała sobie w wieku 16 lat miała być aktywnym czasem pełnym zabawy i pracy, a która nie miała możliwości ziszczenia się przez okrutne zrządzenie losu. W tym czasie wydawało jej się, że to koniec i nie ma sensu dalej żyć. Teraz życie dla Alicji to spokojna droga, po której idzie z szeroko otwartymi oczami i każdego dnia odkrywa małe cuda. Wczoraj na przykład wykluły się kurczaki. Alicja pomogła słabym, żółtym kulkom uwolnić się ze skorup, a następnie – gdy wyzdrowiały – przytuliła ten delikatny puszek do twarzy. Jedna rzecz ją smuciła – bycie ciężarem dla rodziców. Widziała i czuła, jak często ich serca się smucą, gdy na nią. Ze względu na Alicję sprzedali mieszkanie i przeprowadzili się do domu na wsi, aby mogła swobodniej się poruszać.. – A u mnie totalny syf! – zmieniła temat Maria – mój mąż jest uzależniony od tego gówna… – Zaczął pić? – Żeby tylko! – Maria westchnęła ciężko – Całe moje złoto, które kupili mi kiedyś rodzice wyniósł z domu, nawet łańcuszek ze mnie zdjął, kiedy spałam. A wczoraj wieczorem przyszedł i znowu miał ogromne, czarne źrenice – wyglądał jak obłąkany! Biegał po mieszkaniu... Potem znów zaczął szukać siekiery… Ale nie jestem głupia i dawno temu wyrzuciłam ją do śmierci. Na szczęście za niedługo wrócę do pracy w klinice! Alicja patrzyła na sine doły pod oczami przyjaciółki. – A pamiętasz, ta Cyganka przecież Ci mówiła, żebyś do 25 roku życia nie wychodziła za mąż – przypomniała sobie Alicja – wychodzi na to, że nie myliła się co do Twojego losu. Maria machnęła rozdrażniona ręką. – Lepiej niech się o siebie zatroszczy! Widzę ją czasami na rynku, jak żebrze! Ha! – Poważnie? Nadal tam ją można spotkać? Serce Alicji zabiło szybciej – pojawiła się w nim jakaś upiorna nadzieja. Dlaczego? – Musi przecież za coś nakarmić swój tabor, a tylko żebrać potrafi – stwierdziła z przekonaniem Maria – Słuchaj… Chciałam Cię zapytać co widziałaś, kiedy…no cóż… byłaś w śpiączce przez miesiąc? – Nic nie widziałam, tylko czerń, ale wcześniej widziałam chłopaka, który był z nami w samochodzie – Daniela, on zresztą prowadził. Widziałam, jak poleciał do przodu w chwili wypadku. Naprawdę chciałam przy nim być, ale powiedziano mi, że nie mogę. Później widziałam już tylko czerń. Maria zbladła, ale Alicja tego nie zauważyła, myślała o Cygance i że musi ją ponownie zobaczyć. _______________________ Tata wyjął wózek z samochodu i pomógł Alicji wsiąść na niego. – Dobrze, dalej poradzę sobie sama – powiedziała Alicja i pojechała w znanym sobie kierunku. Nie było cyganki w miejscu, w którym Alicja widziała ją po raz ostatni – teraz tam stał sklep. Z drżącym sercem postanowiła pojechać dalej. Niektórzy przechodnie z ciekawością odprowadzali ją wzrokiem. „Muszę być dla nich niezwykłym dziwakiem” – pomyślała Alicja. Oto ona! Siedziała smutna, jedząc nasiona słonecznika. Cyganka była jeszcze grubsza i nosiła jeszcze luźniejsze ubrania. Po zobaczeniu jej Alicja stchórzyła i nie zatrzymując się, pojechała dalej. – Hej, dziewczyno! Wracaj, powróżę! – krzyknęła za nią leniwie cyganka. Alicja zamarła i poczuła, jak ogarnia ją silne podniecenie. Nabierając odwagi odwróciła się powoli i zbliżyła do wróżki. Cyganka niewiele się zmieniła i wydaje się, że nie rozpoznała Alicji. Dziewczyna dała jej pieniądze, a cyganka wzięła jej rękę. Patrzyła i patrzyła na nią, od czasu do czasu marszcząc czoło, a potem spojrzała surowo na Alicję ponurymi czarnymi oczami. – Widziałam kiedyś tę rękę. Czekała na odpowiedź Alicji, ale tej w gardle utknął jakby kamień, a oczy błyszczały od łez. Cyganka pokręciła głową, a jej drugi podbródek zaczął drżeć. – Czemu tak jest kochana? Jesteś sparaliżowana po kolana, prawda? Alicja zagryzła wargę. Na próżno przyszła! Teraz będzie tylko gorzej, bo utwierdzi ją w przekonaniu, że nie ma dla niej już szans. Alicja zamierzała odejść, ale cyganka nie spieszyła się z tym, by pozwolić jej odejść. – Poddałaś się – stwierdziła kobieta – przecież się poddałaś, prawda? – Powiedziano mi, że nie mam szans… – powiedziałam Alicja. – Dużo wiedzą! – Cyganka powiedziała ironicznie – Jedź do innych specjalistów, tych, którzy przyjmują w budynku pod czerwonym dachem z czterema wielkimi oczami zamiast okien. – Gdzie to dokładnie jest? Poza tym ja nie mam pieniędzy. – Pieniądze ostatnio się znalazły, więc i teraz się znajdą i będziesz mogła jechać. Jedź, skarbie… Cyganka sympatycznie poklepała ją po dłoni. Jak we mgle Alicja wracała do samochodu. Mama na pewno nie będzie chciała zadzwonić do ciotki Anny z Nysy, która ma sieć restauracji. W tym roku i tak ofiarowała im już mnóstwo pieniędzy… Alicja obudziła się bardzo wcześnie. Siedziała na swoim łóżku w ośrodku rehabilitacyjnym „Zielone Dąbrowy” i patrzyła przez okno na chmury przypominające zające. Niebo było różowe i jasne, w dodatku zaskakująco czyste. Chciałaby teraz chodzić boso po porannej rosie, czuć przyjemny chłód i świeżość trawy… Wyobrażała sobie, jak poruszałyby się jej palce u stóp… Wyczuwałaby każdy z nich… Czułaby… Odczuwała. “Czujesz?” – Alicja ze zdziwieniem spojrzała na swoje stopy. W końcu wydawało jej się, że to zrobiła! Czy tylko się wydawało? Nadwyrężyła wszystkie swoje siły… I nie wierząc własnym oczom, zobaczyła trzy środkowe palce u stopy, które się lekko poruszały. Chłopiec ma tylko 9 miesięcy i walczy ze złośliwym guzem mózgu. Choroba przyszła nagle. Teraz jest mało czasu na zebranie środków na leczenie, a nadzieja jest ogromna. Igorek z Debicy z guzem mózgu Zbiórka na leczenie Igora Pietruchy z Dębicy jest prowadzona na platformie Wszystko dzieje się błyskawicznie - tak jak groźna choroba przyszła nagle. Maluszek rozwijał się prawidłowo. Był silnym chłopcem. Jakiś czas temu pojawiły się jednak wymioty przy spożywaniu posiłków. Każda mama wie jednak, że takie sytuacje u malców mogą się zdarzać. W przypadku Igora jednak dawał o sobie znać groźny guz. Malca uratował mały wypadek. Kiedy przypadkowo sturlał się z łóżka, zmartwieni rodzice zaczęli mu się baczniej przyglądać. Chłopiec trafił na rezonans, a prawda okazała się bolesna. Mały chłopiec, duży guz Chłopczyk miał w móżdżku ogromnego guza 4X4. Częściowo udało się go usunąć. Guz typu AT/RT jest jednak złośliwy i wciąż zagraża życiu Igora. Nadzieję jest klinika w Augsburgu. W dwa tygodnie trzeba zebrać aż 150 tysięcy euro. Pomożecie? Zbiórkę można znaleźć TUTAJ. Posłuchaj o siedmiu najczęściej zadawanych pytaniach dotyczących okresu. To materiał z cyklu DOBRZE POSŁUCHAĆ. Podcasty z poradami. To view this video please enable JavaScript, and consider upgrading to a web browser that supports HTML5 video Kwitnie Edukacyjny Sad Owocowy w Rzeszowie Adrianek przeżył pożar, bo rodzice pili Data utworzenia: 10 listopada 2015, 13:30. Stan sprawcy podpalenia rodziny w Jesionie (woj. lubuskie) jest nadal krytyczny. Kobieta, którą polał łatwopalną substancją i podpalił, cały czas jest w ciężkim stanie. Oboje mają oparzenia sięgające 90 proc. ciała. Ich córka, 14-letnia Dominika, po skoku z okna płonącego domu, może mieć złamany kręgosłup. Na razie czeka na diagnozę. 3-letni Igorek z kolei cierpi z powodu poparzeń. Tylko Adriankowi nic się nie stało, bo - jak powiedziała w rozmowie z babcia, Zdzisława Superson - malec ukrył się u niej. Uciekł, bo rodzice pili. Podpalił siebie, Agnieszkę i skrzywdził dzieci Foto: Piotr Jędzura / BRAK - Stan dzieci jest stabilny. Są na oddziale chirurgii dziecięcej – powiedziała nam Weronika Rozenberger, szefowa pielęgniarek szpitala w Zielonej Górze. 14-lenia Dominika przeszła właśnie badania rezonansem magnetycznym. – Na jego wynik będziemy musieli chwilę poczekać – tłumaczy Rozenberger w rozmowie z Lekarze z zielonogórskiego szpitala diagnozują 14-latkę pod kątem, urazu kręgosłupa. – Na tę chwilę nie możemy wykluczyć ani potwierdzić złamania kręgosłupa czy urazu rdzenia kręgowego – mówi W. Rozenberger i dodaje, że upadek z wysokości zawsze jest niebezpieczny i może się skończyć tragicznie. 3-letni Igorek jest poparzony. – Ma założone opatrunki – mówi W. Rozenberger. Nie zdradza jednak szczegółów dot. stanu zdrowia chłopca. – Życie dziecka nie jest zagrożone – mówi naczelna pielęgniarka zielonogórskiego szpitala. Agnieszka poszkodowana w pożarze wywołanym przez partnera cały czas jest w ciężkim stanie. Grzegorz K. jest w stanie krytycznym. Oboje mają poparzone ponad 90 proc. powierzchni ciała. Lekarze z nowosolskiego szpitala cały czas walczą o ich życie. Zobacz także Do tragedii doszło nocą z niedzieli na poniedziałek 9 listopada w Jesionie (woj. lubuskie). Podczas kłótni Grzegorz oblał Agnieszkę benzyną i podpalił. Zapalił się również on. Ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się na piętrze domu. Odciął wyjście osobom przebywającym na górze. Na piętrze ogarniętym płomieniami została Agnieszka i jej dwoje dzieci, 3-letni Igor i 14-letnia Dominika. Dziewczynka wyrzuciła Igorka przez okno. Chłopczyk upadł na ziemię. Po chwili z okna wyskoczyła Dominika. Na koniec wyskoczyła Agnieszka. Grzegorza znaleziono na drodze kilkadziesiąt metrów od domu. Babcia skrzywdzonych dzieci wyznała nam, że jeden z wnuków ocalał, gdyż nie wypuściła go do rodziców. Adrianek bał się i zeznawał, że rodzice przed tragedią pili. Później - według babci - mężczyzna miał polać schody i Agnieszkę benzyną i podpalił. Piotr Jędzura Zrozpaczona babcia po pożarze w Jesionie /2 Podpalił siebie, Agnieszkę i skrzywdził dzieci Piotr Jędzura / BRAK Babcia skrzywdzonych dzieci jest zrozpaczona. Opowiedziała nam, że jeden z wnuków został u niej w domu i dzięki temu nie ucierpiał. /2 Podpalił siebie, Agnieszkę i skrzywdził dzieci Piotr Jędzura / BRAK Jeszcze nie wiadomo, dlaczego ojciec dopuścił się tak strasznego czynu Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

zielone życie ma igorek